Więcej hałasu!
Gniew jest jedną z tych emocji, które potrafią wywrócić społeczny porządek do góry nogami. Ma silny potencjał polityczny: rozbijając dotychczasową strukturę, otwiera ścieżkę dla nowych konstelacji – także tych, które dotąd były nie do pomyślenia. Gniew pojawia się zwykle, gdy przekroczone zostały granice podmiotowości, gdy odbiera się podstawowe prawa; kiedy zakłamanie rzeczywistości nie pozwala dłużej rozmawiać i trzeba wywrócić stolik. Gdy wynegocjowana wspólna przestrzeń zostaje skolonizowana, gdy wyrzuca część własnej społeczności poza granice, łamiąc wszystkie dotychczasowe ustalenia. Kiedy po raz kolejny okazuje się, że negocjacje przebiegały ponad głowami najbardziej zainteresowanych, a to, co uznano za konsensus bądź kompromis, jest tylko narzędziem kontroli.
Let’s Make Noise, Sisters! to polifoniczny manifest feministyczny. Zorka Wollny zaprosiła śpiewaczki, muzyczki, kompozytorki, performerki i filozofki do wspólnego politycznego rytuału, w którym głos staje się narzędziem protestu i budowania nowej wspólnoty, a codzienne czynności – opowieścią o społecznych, ekonomicznych i symbolicznych wykluczeniach. Gniew performerek wpisany jest w bogatą i wielowątkową historię walk feministycznych: partytura kolejnych odsłon sięga do myśli i prac m.in. Silvii Federici, Ursuli K. LeGuin, Hélène Cixous, Chimamandy Ngozi Adichie, Ewy Partum, Françoise Vergès, Virginii Woolf czy Sorayi Chemaly.
Instalacja performatywna, zapraszająca widzów do wędrówki po różnych przestrzeniach Szkoły, nowego centrum artystycznego Warszawy, operuje językiem performansu, koncertu i obrazu: przy wejściu, minąwszy light box z manifestem Zorki Wollny, natrafiamy na Haft, akcję performatywną, podczas której siedzące wzdłuż długiego korytarza kobiety wykrzykują, wyszeptują i wyśpiewują swój sprzeciw wobec obowiązującego porządku, haftując jednocześnie na jednym płótnie hasła “patriarchat” i “wypierdalać”. Podnoszą alarm, praktykując niezgodę we wspólnym śpiewie, który wymaga wyjątkowego wyczulenia na pozostałych. Gniew wytwarza tu warunki do solidarności i pozwala wybrzmieć różnoroności głosów i emocji. Dalej, na podwórku Komuny Warszawa wyświetlona jest rejestracja akcji Problem, w której performerki nawiązują do performansu pionierki polskiej sztuki feministycznej, Ewy Partum. W sali dużej (dawnej gimnastycznej), siedzące na widowni artystki obierają ziemniaki, wyśpiewując fragmenty tekstów wskazujących na polityczność sfery prywatnej i ogromny wysiłek pracy reprodukcyjnej: codziennej pracy troski i opieki, niedocenionej, niewidocznej i nieopłacanej, a jednocześnie kluczowej dla przetrwania społeczeństwa. W kolejnych pomieszczeniach, rozciągających się także na pierwsze piętro szkoły, oglądamy instalacje wideo: są tam prace przygotowane przez pojedyncze twórczynie oraz rejestracje wspólnych performensów i akcji, zrealizowanych w Polsce i w Niemczech. Zorka Wollny i zaproszone przez nią artystki rozpisały polifonię gestów, rytuałów i manifestów na wspólną przestrzeń Szkoły, w której widownia zapraszana jest do wolnego wyboru tych elementów instalacji z którymi chce wejść w głębszą relację – a w niektórych przypadkach także w bezpośredni dialog i wspólny krzyk. W jednej z ostanich sal trafiamy na jeszcze jedno wydarzenie performatywne na żywo: Technoczary, czyli wykład performatywny Ewy Majewskiej, w którym filozofka pokazuje ruch feministyczny jako jeden z kluczowych ruchów antyfaszystowskich. Zarazem, na bieżąco modyfikując wcześniejszy scenariusz, nawiązuje z widzkami i widzami dyskusję na temat odbywających się właśnie za oknami demonstracji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. W ten sposób wykład, zaaranżowany w dawnej szkolnej sali niczym wizyta u wróżki bądź szeptuchy, staje się bezcenną okazją do nazwania emocji, które właśnie towarzyszą nam na ulicach.
Spektakl Let’s Make Noise, Siters! powstał w ramach sezonu “Teren wspólny”, który kuratorowaliśmy w 2020 roku w Komunie Warszawa. Poprzez teren wspólny rozumieliśmy nie tyle konkretną przestrzeń, ile sposób jej negocjacji. Byliśmy ciekawi tego, jak i z kim zaproszone artystki i zaproszeni artyści zdecydują się rozmawiać, jaki język negocjacji wybiorą, jakie narzędzia do wyrysowywania granic wspólnej przestrzeni i czy owe granice będą im do czegokolwiek potrzebne. Pisaliśmy:
“Teren wspólny: obszar, który współkształtujesz i o który codziennie dbasz; obszar swobodnego poruszania się – pod warunkiem, że znasz obowiązujące reguły. To przestrzeń, z którą się identyfikujesz albo na którą nie możesz patrzeć. To schronienie i przywilej. Do kogo właściwie należy? Kto wyznacza jego ramy i wyrysowuje granice? (…) “Teren wspólny” może być tutaj rozumiany jako konkretny fragment przestrzeni publicznej, jako język, metoda pracy, jako schronienie. Odnosi się zarówno do ustalanych umownie ram społeczności, jak i do rozmaitych wymiarów tego, co możliwe do wspólnego odbioru i odczuwania: do dźwięków, ale i do pogody – powszechnie odczuwalnej, przekształconej w ostatnich latach z tematu zdawkowych konwersacji ze znajomymi w perspektywę realnego zagrożenia i w szczególnie istotny temat politycznych sporów.”
Odnosiliśmy się w ten sposób nie tylko do pogłębiającej się polaryzacji społeczeństw w Polsce i Europie, ale także do konieczności krytycznego spojrzenia na to, co rozumiemy jako przestrzeń publiczną. Chcieliśmy zwrócić szczególną uwagę na to, jak dominacja jednej grupy społecznej wyklucza pozostałe i jak daleko pojęcie tego, co publiczne, odeszło od powszechności.
Tymczasem kontekst społeczno-polityczny testował i redefiniował te nasze założenia z wyjątkową intensywnością, rzucając wyzwania kolejnym koncepcjom twórców i twórczyń i kształtując ich artystyczne strategie. Wybuch pandemii, która do Polski dotarła w marcu 2020 roku, wielokrotnie przekładane wybory prezydenckie, populistyczna i wyjątkowo antagonizująca kampania wyborcza, w której urzędujący prezydent Andrzej Duda zdecydował się odmówić społecznościom LGBTQ+ człowieczeństwa, aresztowanie aktywistki Margot i brutalne represje policji wobec protestujących, walka o prawa zwierząt, zmiana Rzecznika Praw Obywatelskich, ruch Extinction Rebellion, wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października, którym obecna, silnie konserwatywna władza próbowała wprowadzić niemal całkowity zakaz aborcji: to tylko część sytuacji i działań, które gwałtownie zmieniły krajobraz społeczny w tym roku, radykalnie przekształcając codzienne praktyki, redefiniując przy tym język społecznej debaty.
Premiera instalacji performatywnej Zorki Wollny przypadła w kolejnym, być może najważniejszym momencie tego przewrotnego roku: w dniu jednej z największych demonstracji ulicznych, jakie miały miejsce w Polsce po 1989 roku. 30 października ponad sto tysięcy kobiety wyszło na ulice Warszawy, by żądać podstawowych praw. Demonstracja była kolejną odsłoną Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, ruchu, który protestował już od tygodnia w całej Polsce w odpowiedzi na skandaliczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października, który wprowadzał niemal całkowity zakaz aborcji w Polsce. Decyzja ta, naruszająca podstawowe prawa kobiet do decydowania o własnym życiu i odbierająca im prawo do własnych ciał, wyprowadziła tysiące osób na ulice, w środku pandemii i mimo zakazu organizowania zgromadzeń. Eksplodował gromadzony przez lata gniew na głęboko patriarchalny porządek polskiego społeczeństwa, na zagarnianie sfery publicznej przez kościół i na marginalizowanie podstawowych praw kobiet. Polityczność hałasu i wielogłosu, z którym pracuje Zorka Wollny, zmaterializowała się na polskich ulicach, zalewając je chóralnym okrzykiem sprzeciwu. Nastąpiło zatem zderzenie porządku sztuki i rzeczywistości, którego nikt z nas nie mógł przewidzieć i o którym mogliśmy tylko marzyć. W rezultacie wśród publiczności premierowych pokazów znalazły się uczestniczki manifestacji wciąż trzymające w dłoniach transparenty, a performerki zaraz po zakończonych pokazach dołączyły do protestów na ulicy. Parafrazując powiedzenie Carla von Clausevitza, doświadczenie tego jesiennego piątku pokazało, że uliczna rebelia jest przedłużeniem(post)artystycznej pracy twórców w galeriach i na scenach, a także, że przestrzeń sztuki, może stać się terenem protestu na równych prawach z manifestacją publiczną. Okazuje się, że wzmacnianie głosu kobiety, otwieranie przestrzeni na wypowiedzenie gniewu czy praktyki wspólnotowej celebracji istotnie mają w naszym społeczeństwie bardzo silny wydźwięk rewolucyjny.
Gniew, silny, wielogłosowy i sprawczy, ma moc tworzenia nowych obszarów współobecności i nowych, niezwykle silnych więzi. Jest narzędziem budowania nowego, alternatywnego porządku, w którym indywidualne doświadczenie opresji, zwielokrotnione w zbiorowej historii, może zainicjować systemową zmianę. Jest wzmacniający i budujący. Róbmy hałas, więcej hałasu, potrzebujemy go dzisiaj jak powietrza.
Marta Keil i Grzegorz Reske